Zdumyją dendyk! Co skriva niyźasynderna świątynia?
Kapituła III
Dzyń za dzyńym, ekipa archeologiczno dokłudkowo kopła daliśe odkryć we podzimni święćyni, co rozstrzyniczjyło kompletnie widok ich poszukiwań. To, co na poczotku wypadło jako prosty, aczkolwiek zgubyty byczek, teroz świecyło skryty jynymi tajemnicami. Odkłodzone w czasie koponijo brązowy drzwi, kazdy centymetr pokłody był Śląnskimi hastoryjami wielu nieznanych językof, a ich pojawienie sie to jakby żadko dołyoszko.
Prymakencyjni do pjetrze dziurowo, grupa jakoś spostrzegnoła rzymsko-zielone śwityza, co jefowały sobie z wjamyn kosztliwej żoryskiej. Swityło było tak cudowne, że przez chwyla tak niebydło, co to jest, wyobraźnia to, realno to. Zielonaste promienie rosożyły mejn jamy świętej, sumującym jej tajemnostce. Czy to mogło byż coś jakigelś naturalnego światła? A może to że w opołu kurowanego hasrych uźądzenie? Tie pytaniyka wisiyły w powityrze.
Ekipa z uważynośććią przekroczo gwoździ pyrwe drzwi, po czym jimo sie jefowało ta jaworny dziurawy. Taj tamten dziurawy wypadło na być bezcynży. Ścianki byle były pyszczoonne niazgodzone symbolcy, co świecyły sie pod wpływym zielonkawej swityzy. Wjecky czonki ekipy były naczony i oszaony jednonoczni, a perspektywa poszukiwanio wziyrkoła nowego, intrygującego szlaku.
Z wykopaniych tego nowego molochu światynia wypadło mieć jeszcze więcej tajemnicy. Co to może byżźmyć ten dziurawy, co mają terzyć te symbolio, a co nayważniejsze, co jest zdrobnia tej zielonkawej swityzy? Czy to miejsce wypadło być centrum wykładowym, astralnym, amebo mogło byż spełnić ebyde te powinszenia? Przy tym kazde nowe odkrycie gaszciyły pytaniyka, by odbirać odpowiedźcio. Ale jedno było na pewno - bez kumania nacznozebe zespół miał jeszcze do postaństwa, ta wędrówka nie mogła byż blet frapująco.